jeden z trenerów na mojej siłowni w takich lata[url=http://s28.postimg.org/a2cclkfop/piecio ... 3322xl.jpg]Obrazek[/url]
takie se kup
Bieganie
Moderator: songoku
bulet gratulacje - ja bym chyba płuca i nogi zgubił po drodze..
www.motofreak.waw.pl - serwis motocyklowy w Warszawie. Zajrzyj a nie pożałujesz :-]
niedawno czytałem że w stanach kilka tysięcy osób złożyło zbiorowy pozew przeciwko firmie Vibram produkujacej te palczaste baletki gdyż w reklamach zapewniano że nie powodują żadnych obtarć i kontuzji lecz w praktyce okazało sie ze niestety tak nie jestjeden z trenerów na mojej siłowni w takich lata[url=http://s28.postimg.org/a2cclkfop/piecio ... 3322xl.jpg]Obrazek[/url]
takie se kup
:-) .. Ja też powoli wchodzę w temat .. Oczywiście żadne maratony nooo ... chyba że nazwę to "Maraton po zdrowie" .... Sporo maltretuję Slajcaka ;-) .. za jego namową wyskrobałem nawet na pulsometr .. biegam w ciżemkach z przeceny za 199.99 z jakiegoś Adidasa chyba najtańsze jakie można kupić w dyskontach typu Gosport .. po 6 miesiącach chodzenia i biegania na bieżni ( w chińskich trampkach za 69 zł ) odcisków już nie doświadczam więc adidasy to rarytassss ;-) ...
Ostatni bieg to 12.8 km .. tempo ok 11 km/h za co mnie już Slaj zjebał :-P ..... w sensie żeby deko bardziej z głowa to robić ;-) ..
Biegałem codziennie po ok. 10 km .. ale w sumie zszedłem na 60.7 kg a tak ostro to mi nie trzeba więc teraz będzie wtorek-czwartek-sobota .. + niedziela coś bardziej dla relaksu ( może basen ) a poniedziałek i piątek rowerek ( pewnie coś koło 28 km ) ale to bez przymusu .. Dzisiaj lało a do tego byłem po "kartingu" niedzielnym więc odpuściłem ;-) .. Jutro ma lać cały dzień więc bieżnia poleci niestety - nie asfalcik wśród zieleni :-( .. no ale się obaczy ..
Tak czy inaczej - fantastyczna sprawa .... POLECAM WSZYSTKIM !!! Nie do wiary ile siły można wykrzesać z siebie zwykłą codzienną systematycznością i odrobiną chęci ( no dobra .... z tą odrobiną to przesadziłem ;-) ) !!
Ostatni bieg to 12.8 km .. tempo ok 11 km/h za co mnie już Slaj zjebał :-P ..... w sensie żeby deko bardziej z głowa to robić ;-) ..
Biegałem codziennie po ok. 10 km .. ale w sumie zszedłem na 60.7 kg a tak ostro to mi nie trzeba więc teraz będzie wtorek-czwartek-sobota .. + niedziela coś bardziej dla relaksu ( może basen ) a poniedziałek i piątek rowerek ( pewnie coś koło 28 km ) ale to bez przymusu .. Dzisiaj lało a do tego byłem po "kartingu" niedzielnym więc odpuściłem ;-) .. Jutro ma lać cały dzień więc bieżnia poleci niestety - nie asfalcik wśród zieleni :-( .. no ale się obaczy ..
Tak czy inaczej - fantastyczna sprawa .... POLECAM WSZYSTKIM !!! Nie do wiary ile siły można wykrzesać z siebie zwykłą codzienną systematycznością i odrobiną chęci ( no dobra .... z tą odrobiną to przesadziłem ;-) ) !!
Pozdro !!
Ja też trochę biegam, ale za cholerę nie mogę wejść w wyższe tempo.
Przy tempie 10km/h ma puls 163... jak przyśpieszę do 11 to puls leci na 175...
Wczoraj zrobiłem sobie porządny trening obwodowy - taki 35 minutowy a potem polazłem jeszcze na bierznię na 5km.
Po treningu ważyłem 1.5kg mniej
Przy tempie 10km/h ma puls 163... jak przyśpieszę do 11 to puls leci na 175...
Wczoraj zrobiłem sobie porządny trening obwodowy - taki 35 minutowy a potem polazłem jeszcze na bierznię na 5km.
Po treningu ważyłem 1.5kg mniej
www.motofreak.waw.pl - serwis motocyklowy w Warszawie. Zajrzyj a nie pożałujesz :-]
bieganie jest zajebiste , ale jesli sie chce to robić długo i bez ujemnych skutków dla zdrowia to trzeba trenować z GŁOWĄ !!!
ile to sie widzi ludzi którzy zaczynają , robią za dużo ,za szybko , za wcześnie ... a poźniej niestety to się odbija :-/ '
Ja teraz po maratonie 2 tygodnie odboju , jakies delikatne truchty + aerobowe ,basen , delikatne rozciąganko , drążek itp... od wakacji systematycznie powrót do treningów , bardziej szybkosciowo-siłowych , po wakacjach powrót do planu ORKA-SIEW ( do zajebania -czyli do kolejnego maratonu) ,w międzyczasie kilka startów kontrolnych 10km , połmaraton pod koniec przygotowań
wiosna 2015 - maraton ( jeszcze nie wybrany )
Co mi to daje ??? , z każdym rokiem samopoczucie zajebiste , dobra kondycja fizyczna i psychiczna ,bieganie uczy naprawde pokory i hartu ducha
ile to sie widzi ludzi którzy zaczynają , robią za dużo ,za szybko , za wcześnie ... a poźniej niestety to się odbija :-/ '
Ja teraz po maratonie 2 tygodnie odboju , jakies delikatne truchty + aerobowe ,basen , delikatne rozciąganko , drążek itp... od wakacji systematycznie powrót do treningów , bardziej szybkosciowo-siłowych , po wakacjach powrót do planu ORKA-SIEW ( do zajebania -czyli do kolejnego maratonu) ,w międzyczasie kilka startów kontrolnych 10km , połmaraton pod koniec przygotowań
wiosna 2015 - maraton ( jeszcze nie wybrany )
Co mi to daje ??? , z każdym rokiem samopoczucie zajebiste , dobra kondycja fizyczna i psychiczna ,bieganie uczy naprawde pokory i hartu ducha
zx9r - Z1000 - ZX10R
Ja powoli zaczynam rozumieć o co w tym "biega" ;-) ...
Niestety ciągłe treningi spowodowały rozrost mięśni i skok wagi :-( .. 65 - 66 kg teraz jest na pokładzie .. Obwód w pasie i reszta jest jak była przy 62-63 kg .. ale ręce uda i łydki dużo większe :-( .. O ile góra jest spoko o tyle ciężko mi dopinać kombinezon w łydkach :-( ...
Dlatego luzuje i wracam do spacerów .. bieganie okazyjnie ( głównie bieżnia 10-11 km raz w tygodniu ) a spacery w okolicy 20 km ( 3 razy w tygodniu ) albo rowerek ( raz dwa w tygodniu ) .. mniej mi to niszczy stawy ( kolana zmarły ale doszły do siebie, biodra też wróciły do 100% ruchomości .. niestety ścięgna pod kostką od wewnętrznej strony nóg które odpowiadają za podginanie dużych palców raczej już zniszczyłem na dobre :-( ) .. a kalorii palę pierdylion w porównaniu z 13-tką km biegania jakie uskuteczniałem ...
Bieg - 580 kcal i 60 FATu
Marsz - 1600 kcal i 170 FATu ;-)
z tym że spacer męczy mnie powiedzmy 5 w skali 1 do 10 a bieg .. qrwa jakieś 55 :-) ..
I mam na tyle silnej woli że biegałbym nadal .. ale organizm nie wytrzyma tyle aktywności w tygodniu z biegiem co ze spacerem ;-) żeby utrzymać balans miedzy ilością jedzenia a ilością spalonych kalorii ... No tylko czasowo wygląda to koszmarnie .. bo 2,5 - 3 godziny wieczorem wyjęte z życia .. a bieg to tylko 57-67 minut ...
Sezon zakończyłem, teraz pewnie więcej uwagi przeniosą na ruch .. może wykombinuje krosa żeby w końcu mieć w dupie deszcz i ukręcanie po 3000 zł na jeden wypad na tor ... ponoć to też masa kalorii i świetny trakt kondycyjny .. więc może ... ;-) ...
Niestety ciągłe treningi spowodowały rozrost mięśni i skok wagi :-( .. 65 - 66 kg teraz jest na pokładzie .. Obwód w pasie i reszta jest jak była przy 62-63 kg .. ale ręce uda i łydki dużo większe :-( .. O ile góra jest spoko o tyle ciężko mi dopinać kombinezon w łydkach :-( ...
Dlatego luzuje i wracam do spacerów .. bieganie okazyjnie ( głównie bieżnia 10-11 km raz w tygodniu ) a spacery w okolicy 20 km ( 3 razy w tygodniu ) albo rowerek ( raz dwa w tygodniu ) .. mniej mi to niszczy stawy ( kolana zmarły ale doszły do siebie, biodra też wróciły do 100% ruchomości .. niestety ścięgna pod kostką od wewnętrznej strony nóg które odpowiadają za podginanie dużych palców raczej już zniszczyłem na dobre :-( ) .. a kalorii palę pierdylion w porównaniu z 13-tką km biegania jakie uskuteczniałem ...
Bieg - 580 kcal i 60 FATu
Marsz - 1600 kcal i 170 FATu ;-)
z tym że spacer męczy mnie powiedzmy 5 w skali 1 do 10 a bieg .. qrwa jakieś 55 :-) ..
I mam na tyle silnej woli że biegałbym nadal .. ale organizm nie wytrzyma tyle aktywności w tygodniu z biegiem co ze spacerem ;-) żeby utrzymać balans miedzy ilością jedzenia a ilością spalonych kalorii ... No tylko czasowo wygląda to koszmarnie .. bo 2,5 - 3 godziny wieczorem wyjęte z życia .. a bieg to tylko 57-67 minut ...
Sezon zakończyłem, teraz pewnie więcej uwagi przeniosą na ruch .. może wykombinuje krosa żeby w końcu mieć w dupie deszcz i ukręcanie po 3000 zł na jeden wypad na tor ... ponoć to też masa kalorii i świetny trakt kondycyjny .. więc może ... ;-) ...
Pozdro !!
AS - nawet nie ma co porównywać wysiłku na crossie do jazdy po asfalcie :-)
bez kitu, po 20-30 min sesji na torze czułem się jakbym przebiegł półmaraton - wszystko mokre, a drugiego dnia zakwasy takie, że ledwo do pracy się doturlałem.
Odnośnie biegania - ja troszkę zastopowałem, ze względu na to, że uszkodziłem sobie palucha u stopy, ale od poniedziałku wracam :-)
bez kitu, po 20-30 min sesji na torze czułem się jakbym przebiegł półmaraton - wszystko mokre, a drugiego dnia zakwasy takie, że ledwo do pracy się doturlałem.
Odnośnie biegania - ja troszkę zastopowałem, ze względu na to, że uszkodziłem sobie palucha u stopy, ale od poniedziałku wracam :-)
www.motofreak.waw.pl - serwis motocyklowy w Warszawie. Zajrzyj a nie pożałujesz :-]
No to mały update .. bo widzę ruchu tu dużego nie ma :-) ...
Życie napisało własny scenariusz ... brak odpowiedniego podejścia do treningu spowodował problemy z prawą nogą .... Chodzenie nie wypaliło - bieganie to silniejszy narkotyk niż mi się zdawało :-( .....
Po kontuzji przybrałem do 68 kg ... w końcu wróciłem do biegania powoli zwiększając i dystans i prędkości ... Teraz od 3/4 tygodni biegam ok. 60-70 km tygodniowo ... raz mam swój mały SpartanRace - każdy piętek 20 km marszobiegu na zmianę co 1 km .. Ale i tak nie wróciłem jeszcze do kondycji sprzed kontuzji czyli maj-czerwiec ...
Waga spadła w końcu do ok. 64-65 kg mimo budowania mięśni ... fat z brzucha (czy jego resztki) mozolnie ale znika :-) ... Pompki, brzuszki .. rozciągania i temu podobne wygibasy wzmacniające mięśnie ( poza tymi które pracują w biegu najmocniej ) i ścięgna czy ich przyczepy .... też robią swoje :-) .. Brzuch jak ściana, od pasa w górę też coś tam się powoli wyłania ....
Tak czy inaczej >> bieganie i konkretny ruch fizyczny to teraz moje drugie JA ;-) ..
Nie dopuszczam zasadniczo NIGDY ... chociaż takie dni się zdarzają - jak dziś np. :-( że deko przeholuje i brak snu czy przemęczenie ( chociaż zmęczenia nie czuję ale wczoraj miałem triathlon taki że po śniadaniu żona mnie wymęczyła po obiedzie 10 km marszu .. a o 17.30 >> 11 km biegu z tempem na życiówkę i dzisiaj się to zemściło ) więc raz na miesiąc czy półtora dopala mi takim bólem głowy że wolę w imię chorej ambicji nie zafundować sobie wylewu :-P .....
Niestety czuje się wtedy jak bym zgubił kupon Lotto z wygraną na 20 milionów .. no ale cóż - ten typ tak ma :-P ....
Życie napisało własny scenariusz ... brak odpowiedniego podejścia do treningu spowodował problemy z prawą nogą .... Chodzenie nie wypaliło - bieganie to silniejszy narkotyk niż mi się zdawało :-( .....
Po kontuzji przybrałem do 68 kg ... w końcu wróciłem do biegania powoli zwiększając i dystans i prędkości ... Teraz od 3/4 tygodni biegam ok. 60-70 km tygodniowo ... raz mam swój mały SpartanRace - każdy piętek 20 km marszobiegu na zmianę co 1 km .. Ale i tak nie wróciłem jeszcze do kondycji sprzed kontuzji czyli maj-czerwiec ...
Waga spadła w końcu do ok. 64-65 kg mimo budowania mięśni ... fat z brzucha (czy jego resztki) mozolnie ale znika :-) ... Pompki, brzuszki .. rozciągania i temu podobne wygibasy wzmacniające mięśnie ( poza tymi które pracują w biegu najmocniej ) i ścięgna czy ich przyczepy .... też robią swoje :-) .. Brzuch jak ściana, od pasa w górę też coś tam się powoli wyłania ....
Tak czy inaczej >> bieganie i konkretny ruch fizyczny to teraz moje drugie JA ;-) ..
Nie dopuszczam zasadniczo NIGDY ... chociaż takie dni się zdarzają - jak dziś np. :-( że deko przeholuje i brak snu czy przemęczenie ( chociaż zmęczenia nie czuję ale wczoraj miałem triathlon taki że po śniadaniu żona mnie wymęczyła po obiedzie 10 km marszu .. a o 17.30 >> 11 km biegu z tempem na życiówkę i dzisiaj się to zemściło ) więc raz na miesiąc czy półtora dopala mi takim bólem głowy że wolę w imię chorej ambicji nie zafundować sobie wylewu :-P .....
Niestety czuje się wtedy jak bym zgubił kupon Lotto z wygraną na 20 milionów .. no ale cóż - ten typ tak ma :-P ....
Pozdro !!
Panowie zbieram sie od daaawna żeby biegać . W sumie biegałem nieco ale to jest naprawdę nieco.
Ogólnie jestem duży , nie czarujmy się dużo za duży i jak próbuje tzn usiłuje biegać to wygląda to tak.
Biegnę spokojnie praktycznie trucht. 100 m zero efektów 200 m zero efektów 300 m umieram jakby mi ktoś chciał rozerwać płuca. Poprzednio jak biegałem wymusiłem na sobie stały rytm oddychania i po jakimś czasie robiłem sobie taką traskę 3,5-4km. To była pełnia szczęścia Euforia jak mi się to udało pierwszy raz. Niestety później jakaś mała kontuzja zima i........ koniec. Aktualnie muszę się za siebie wziąć bo mam 37 lat i lepiej już nie będzie a moja sprawność fizyczna i kondycja to jak w piosence "mniej niż zero.."
Pytanie teraz jak to zrobić mądrze tzn abym dawał radę się wkręcić w to i były efekty.
Ogólnie jestem duży , nie czarujmy się dużo za duży i jak próbuje tzn usiłuje biegać to wygląda to tak.
Biegnę spokojnie praktycznie trucht. 100 m zero efektów 200 m zero efektów 300 m umieram jakby mi ktoś chciał rozerwać płuca. Poprzednio jak biegałem wymusiłem na sobie stały rytm oddychania i po jakimś czasie robiłem sobie taką traskę 3,5-4km. To była pełnia szczęścia Euforia jak mi się to udało pierwszy raz. Niestety później jakaś mała kontuzja zima i........ koniec. Aktualnie muszę się za siebie wziąć bo mam 37 lat i lepiej już nie będzie a moja sprawność fizyczna i kondycja to jak w piosence "mniej niż zero.."
Pytanie teraz jak to zrobić mądrze tzn abym dawał radę się wkręcić w to i były efekty.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość